Odblokowanie KPO szansą na szybki rozwój sieci energetycznych
Rynek fotowoltaiki w Polsce, który w ostatnim roku dostał lekkiej zadyszki, może szybko dokonać skoku cywilizacyjnego. W ramach Krajowego Planu Odbudowy, na cele związane z energetyką czeka na nas w Brukseli aż 25 mld zł. To wystarczyłoby na gruntowną modernizację przestarzałych sieci przesyłowych, które nie są w stanie przyjąć zwiększonej produkcji z instalacji fotowoltaicznych.
Odblokowanie środków z KPO wydaje się jedyną szansą na uniknięcie – w perspektywie kilku lat – zapaści na rynku obrotu energią. Pamiętajmy bowiem, że zgodnie z dyrektywą unijną od 2026 instalacje fotowoltaiczne mają powstawać na wszystkich nowych obiektach publicznych i komercyjnych. W roku 2029 obowiązek ten obejmie nowo budowane domy jednorodzinne.
Pytanie tylko, czy ten dynamiczny rozwój fotowoltaiki wytrzyma system przesyłu i magazynowania energii, który jest mało wydolny, co powoduje, że zakłady energetyczne niekiedy odmawiają nowych przyłączeń elektrowni o mocy ponad 50kW.
Stablizacja miksu energetycznego
Wygląda na to, że tempo rozwoju fotowoltaiki wszystkich zaskoczyło, jak zima drogowców. Tymczasem, analizując prawidłowości z innych rynków, należało się jednak spodziewać szybkiego wzrostu. Część infrastruktury pamięta jeszcze lata 70. czy 80. ubiegłego wieku i trzeba ją szybko modernizować. Potrzebne są ogromne inwestycje, także w magazyny energii. Trzeba sięgnąć wreszcie po środki unijne i stworzyć rozwiązania, dzięki którym nadmiar energii można byłoby wykorzystać np. do produkcji wodoru. Konieczne są inteligentne sieci zarządzania energią.
Głównym celem rozwoju sieci powinna być stabilizacja pracy całego miksu energetycznego, łączącego różne źródła energii odnawialnej z dotychczasowym systemem opartym na surowcach. To wymaga gigantycznych nakładów, przebudowy zwłaszcza linii niskiego i średniego napięcia, rozbudowy GPZ (Główne Punkty Zasilające), oraz instalowania inteligentnych magazynów energii, które mogłyby pracować jako stabilizatory lokalnych węzłów pozwalające na płynne gospodarowanie zasobami energii.
I tu oczywistym rozwiązaniem może być szybkie odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy. Według zrewidowanego w kwietniu 2023 r. KPO, polska energetyka mogłaby w różnych formach wsparcia (pożyczki i granty) otrzymać nawet 25 mld euro na działania związane z RePowerEU! To środki wystarczające by w kilka lat dokonać dogłębnej transformacji energetycznej.
Zwiększyć „obciążalność sieci”
Bez tych pieniędzy modernizacja będzie dużo wolniejsza, a jej koszty zostaną przerzucone na odbiorców energii, która mocno zdrożeje. Poza tym rozwój nie tylko fotowoltaiki, ale całego OZE znacznie zwolni. Już teraz większość wniosków o przyłączenie dużych producentów energii jest odrzucanych ze względu na niewydolność sieci. Ważne jest też uproszczenie procedur i dostęp prywatnych inwestorów do informacji o możliwej „obciążalności” sieci w danej lokalizacji.
Problem w tym, że energetyka ma jedno zasadnicze ograniczenie technologiczne: kabel. Nikt jeszcze nie wymyślił metody przekazywania energii elektrycznej na odległość – bezprzewodowo. Przesyłanie energii na duże odległości oznacza straty – nawet 20% przy przesyle napowietrznym na odległość 1000 km. Szacuje się, że z polskiej sieci bezpowrotnie znika w ten sposób 12% energii elektrycznej. Dlatego projekty typu gigafarma słoneczna na Saharze, która byłaby w stanie ogrzać i napędzić pół Europy, byłyby trudne w realizacji i mało opłacalne. Fizyka podpowiada, że prąd najlepiej produkować jak najbliżej jego miejsca zużycia. Co stanowi najlepszy argument dla rozwoju rozproszonych źródeł energii.
Jako się rzekło, obecna infrastruktura nie jest w stanie odebrać tak dużej podaży energii i firmy, które występują o warunki przyłączenia stają przed dużym problemem. W tej sytuacji znakomitym rozwiązaniem jest magazyn energii – farma, która jest w stanie magazynować energię i oddawać ją poza kilkugodzinnym szczytem produkcji, może stać się bardzo opłacalna. Takie duże, przemysłowe magazyny energii powinny powstawać zarówno po stronie sieci elektroenergetycznych jak i producentów prądu z fotowoltaiki.
Boom na instalacje komercyjne
Mamy teraz do czynienia z przesunięciem się dynamiki rozwoju z instalacji indywidualnych w kierunku dużych instalacji przemysłowych. Po napędzających koniunkturę programach „Mój Prąd” rynek drobnych prosumentów nieco się wysycił. Spada też opłacalność instalacji „domkowych”.
W systemie net-billingu rozliczanych jest już ponad 200 tys. właścicieli instalacji fotowoltaicznych zainstalowanych w gospodarstwach domowych. Od kilku miesięcy dostają oni coraz mniej za nadwyżki energii odprowadzane do sieci. W październiku 2023 r. tak zwani prosumenci otrzymywali zaledwie 311,67 zł za jedną MWh dostarczoną do sieci, podczas gdy jeszcze we wrześniu ubiegłego roku było to 1017,27 zł/MWh, a więc ponad 3-krotnie więcej niż obecnie.
Między innymi dlatego OZE Biomar przeorientowuje się na komercyjne instalacje wielkopowierzchniowe. Są to farmy fotowoltaiczne oraz instalacje dachowe ogniw opartych o technologię krzemową na różnego rodzaju magazynach, zakładach produkcyjnych, stacjach benzynowych, a nawet zakładach karnych. Ich właściciele już teraz dostosowują się do przyszłych wymogów unijnych, ale też potrafią liczyć. Średnio taka instalacja zwraca się w 2-3 lata. Poza tym – jeśli towarzyszy jej duży magazyn energii – daje ona sporą niezależność od sieci zewnętrznej.